A mianowicie - pierwsze listki koralikowe, udane i nieudane, bransoletka i pierwsze w życiu tiramisu ;)
Oto fotki:
Moje pierwsze kolczyki, co prawda troszkę miękkie wyszły, ale to kwestia wprawy.. dla porównania pierwszy listek w ogóle..:
A tu inną metodą drugi....
...i trzeci listek:
Zdecydowanie bardziej podobają mi się te wykonane drugą metodą. No i są sztywniejsze :)
Z agatów fasetowanych, które mi zalegały a już nic z nimi nie robiłam i hematytów w kolorze pirytu zrobiłam sobie prostą bransoletkę na rzemyku, z niedużymi łącznikami:
(kilka ujęć z różnych stron)
Tutaj jedno jedyne zdjęcie tiramisu przed pochłonięciem go z przyjaciółmi ;)
A na koniec Mietek ;)
Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających :)
Śliczne kolczyki, no i zazdraszczam tiramisu :) Kiedy zrobiłam moje pierwsze tak mocno nasączyłam je alkoholem, że goście do domu musieli taksówkami wracać... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :) A biszkopty do tiramisu po prostu nie chciałam, żeby się rozmoczyły i rozpadły.. Pierwszego dnia było mocno kawowe i alkoholowe, ale kolejnego dnia już mniej ;)
Usuńco tam tiramisu.... nawet koraliki mnie nie wzięły.... Mietek mnie oczarował :) a jaka ładna stójkę robi :)
OdpowiedzUsuń